piątek, 25 września 2015

Rok z Programem Nowości Rossmanna + minirecenzje.

Witajcie Kochane ;)
Oficjalnie moje życiowe nierozgarnięcie wkracza na wyższy poziom, niestety... Nie wiem gdzie ja ostatnio mam głowę, ale całkowicie zapomniałam o pokazaniu Wam sierpniowego pudełka z nowościami od Rossmanna. Prawdopodobnie w poniedziałek odbiorę wrześniowe pudełko, sierpniowe już zrecenzowałam na stronie Rossmanna, a na blogu nie wspomniałam o nim ani słowem. 
Zdjęcia wykonałam kilka dni po odebraniu paczki i w końcu postanowiłam Wam przedstawić jej zawartość ;)

Zazwyczaj nie omawiam nowości, ale dzisiaj zrobię wyjątek. Już od jakiegoś czasu je testuje i mam wyrobione zdanie na ich temat tak więc pokrótce powiem Wam jak dany produkt się u mnie sprawdza. Jest to moja 12 paczka, a co za tym idzie właśnie minął rok odkąd jestem w Programie Nowości, bardzo szybko to zleciało i mam nadzieję, że jeszcze przez długi czas będzie trwało! ;-)



Zdecydowanie najciekawszym elementem zestawu na który się zdecydowałam jest nowa seria do włosów marki Garnier Grow Strong w której skład wchodzi kuracja odnawiająca, odżywka wzmacniająca i szampon wzmacniający. Powiem Wam, że z tej trójki 2 produkty polubiłam, a 1 uważam za totalny bubel. 
Lubię odżywki Garniera, szczególnie Goodbye Damage i Oil Repair 3, turkusowa nowość sprawdza się u mnie podobnie więc od razu się polubiłyśmy. Cała seria pięknie orzeźwiająco i słodko pachnie, a sama odżywka świetnie wygładza, zmiękcza i dociąża włosy. Szampon dobrze oczyszcza włosy, oraz skórę głowy, jest wydajny, mocno się pieni i używany co kilka myć (tak jak w moim przypadku) nie przesusza włosów, ani niepotrzebnie ich nie obciąża.
Niestety największe rozczarowanie tej serii i w sumie całej paczki to kuracja odnawiająca, która moim zdaniem absolutnie nie jest warta swojej ceny czyli 40 zł! Nie wiem kto wpadł na pomysł, aby w produkcie, który wcieramy w skórę głowy i który ma nam niby pomóc w odnowie na pierwszym miejscu w składzie umieścić alkohol denat! Przecież to się kompletnie mija z celem, tym bardziej u osób, które mają wrażliwą, delikatną i podatną na uszkodzenia skórę. Kuracji użyłam 2 razy i nie zamierzam więcej do niej wracać, od razu po użyciu skóra była ściągnięta i podrażniona, nie chce myśleć co by było po zużyciu całej buteleczki. Na uznanie zasługuje tu tylko opakowanie, które posiada wygodny aplikator i dzięki któremu aplikacja jest bardzo prosta. Niestety nawet zapach jest tu przesiąknięty alkoholem, zdecydowanie nie polecam! 


Coś nowego do pielęgnacji twarzy, a mianowicie: 3-stopniowa kuracja intensywnie złuszczająca redukująca zmiany trądzikowe Intense Anti Acne z Under Twenty (18,99 zł), która pozwala na wykonanie małego spa w domowych warunkach. Do gustu najbardziej przypadły mi dwa pierwsze stopnie czyli peeling intensywnie złuszczający i wygładzająca maska kojąca. 3 stopień czyli preparat zwężający pory w moim odczuciu nie spowodował żadnych większych zmian czy zauważalnych efektów. Tego typu saszetki u mnie sprawdzają się najlepiej gdy jestem poza domem, także w takich okolicznościach najczęściej będę po nie sięgać.
Drugim produktem jest płyn micelarny do demakijażu twarzy, oczu i ust do cery wrażliwej z Kolastyny (11,99 zł). Lubię testować płyny micelarne, a ten bardzo przypadł mi do gustu. Jest delikatny, ale całkiem dobrze sobie radzi z demakijażem, nie podrażnia, nie szczypie w oczy (co jest moją zmorą) i nie pozostawia uczucia ściągnięcia czy klejenia skóry. Lubię po niego sięgać i muszę stwierdzić, że jest jednym z przyjemniejszych płynów jakich używałam.  


Odświeżacz powietrza Air Wick Pure (15,99 zł) w bardzo wygodnym i praktycznym opakowaniu. Zapach odświeżacza jest przyjemny, czysty i świeży, który całkiem długo utrzymuje się w pomieszczeniu. Jest również dość intensywny i spokojnie 1-2 psiknięcia wystarczą, aby wypełnić całą przestrzeń. Plusem jest również to że produkt nie osiada na meblach, nie jest to typowo mokry odświeżacz tylko ma formę lekkiej mgiełki. Cena moim zdaniem również zachęca do zakupu, ponieważ nie jest wygórowana jak za produkt tak dobrej jakości.  
Kremowy żel pod prysznic Sweet Cherry z Lirene (11,99 zł) ma tak cudowny zapach, że podczas każdej kąpieli po prostu się rozpływam ;) Żel pachnie dokładnie tak jak wiśniowe lizaki chupa chups i aż ma się ochotę go zjeść. Posiada kremową konsystencję, dobrze się pieni, jest bardzo wydajny i nie zauważyłam, aby przesuszał moją skórę. Moim zdaniem jest świetny i mam ochotę wypróbować również inne zapachy! ;)   


Dwa najmniejsze produkty to lakier Last&Shine marki Manhattan o numerku 380 (13,99 zł) i urocza sówka w formie ochronnego nawilżającego balsamu do ust o zapachu jagodowym marki Body Club (11,99 zł). Jeśli chodzi o lakier to obecnie mam go na stopach i bardzo podoba mi się jego kolor. Jest to piękny burgund lub jak kto woli nasycony kolor wina. Sprawdzi się idealnie jesienią, tym bardziej że już jedna grubsza warstwa dobrze kryje. Lakier długo się utrzymuje i o dziwo całkiem szybko wysycha, po kilku dniach jedynie na końcach delikatnie się ściera. Jest to chyba mój pierwszy lakier z Manhattanu, który całkiem miło mnie zaskoczył.
Jeśli chodzi o drugi produkt to tutaj szczerze mówiąc płacimy głównie za ciekawe i całkiem nieźle wykonane opakowanie. Sówka jest typowym gadżetem, który kusi głównie wyglądem ponieważ jej wnętrze moim zdaniem jest mało zachęcające. Po odkręceniu głowy (jakkolwiek dziwnie to brzmi) w środku znajdziemy niebieską wazelinę z której ilością jeśli przesadzimy nabawimy się sinych i mało atrakcyjnych ust. Balsam pachnie słodko i chemicznie, w moim odczuciu kompletnie nie jest to zapach jagód, a forma aplikacji bardzo mnie irytuje. Mazidełko osadzone jest dość nisko i jedyna możliwość jego wydostania to grzebanie palcem w środku. Poza tym jego działanie jest wręcz znikome, nie wpływa na kondycję ust i szybko się zjada. Niestety spodziewałam się czegoś lepszego...     


Tym razem jako przekąska trafił mi się Fit snack ziarnisty ze słonecznikiem i sezamem. Zdrową przekąską bym go raczej nie nazwała ponieważ w składzie zawiera sporo cukru i zbędnych kalorii, a samym smakiem również mnie nie oczarował. Lubie napakowane ziarnami batony, ale ten był dość twardy, suchy i mało apetyczny, abym ponownie do niego wróciła. Zapowiadał się obiecująco, ale nie spełnił moich oczekiwań. Nie zawsze to co fit jest fit. 


Ostatnim produktem są perły piorące Perlux (34,99 zł). Jak pewnie większość z Was wie tego typu produkty są proste i bardzo wygodne w użyciu. Nie trzeba się bawić z odmierzaniem proszku i płynu, wystarczy wrzucić między ubrania 1 lub 2 kapsułki i problem z głowy. Mimo to że perły piorące na prawdę dobrze się spisują w swojej roli - mam tu na myśli czyste i pachnące pranie - są mało ekonomiczne. Opakowanie nie jest zbyt duże (liczy 24 szt) i w licznej rodzinie, gdzie pranie robi się bardzo często, nie wystarczy na długo. 

Zawartość sierpniowego pudełka oceniam całkiem dobrze, jedynie 2 produkty mnie rozczarowany, pozostałe w większości polubiłam ;)

Pamiętajcie Kochane, że bardziej szczegółowe recenzje moje i innych testujących znajdziecie na stronie http://www.rossmann.pl/ (już nie rossnet). Czasami przed zakupami warto co nieco poczytać, wiem z własnego doświadczenia ;)

Skusicie się na któryś z produktów, a może jesteście już ciekawe kolejnej paczuszki? ;)

15 komentarzy:

  1. Kusi mnie ta odżywka Garniera, używam ich szamponu i jestem z niego bardzo zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne rzeczy ! :)
    Ciekawe recenzje :)
    Musze pomyśleć nad tym płynem micelarnym z Kolastyny
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Sówki ładnie wyglądają, ale są kiepskie jakościowo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Płyn z kolastyny zaciekawił mnie i żel :) Lakier ma też ciekawy kolor. A ta kuracja ma takie duże pudełko a te saszetki takie małe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W opakowaniu są po 3 saszetki trzech stopni kuracji, ale i tak mogłoby być tego więcej ;D

      Usuń
  5. Ale Ci zazdroszczę tego programu nowości :) Ciekawią mnie te nowości z Garniera.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny program, sporo ciekawych produktów:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym brać udział w takim programie! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mmm, już sobie wyobrażam piękny zapach tego żelu <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajna paczka :) ja powinnam takie rzeczy testować, aby móc zachęcić bądź odradzić klientowi zakup! Pracownicy Rossmanna powinni dostawać takie paczki, a nie :D świetne recenzję! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wybrałam bardzo podobny zestaw do Twojego, ale kolor lakieru masz piękny, u mnie był niebieski ;) Ta emulsja z kuracji trójstopniowej też najmniej mi przypadła do gustu ;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, to dla mnie dodatkowa motywacja do działania ;) Staram się odwiedzać wszystkie komentujące u mnie osoby. Jeśli podoba Ci się mój blog zapraszam do obserwowania :)