poniedziałek, 30 marca 2015

Co nowego w Rossmannie? ;) | Program Nowości

W ostatnich dniach moje lenistwo osiągnęło najwyższy możliwy poziom i leniłam się do granic możliwości. Zaniedbałam bloga, a nawet Instagram od którego jestem totalnie uzależniona. Nie zamierzam kolejny raz się tłumaczyć, bo to nie ma sensu. Czasami mam po prostu takie dni, że nie mam ochoty na nic. Nadrobiłam natomiast trochę seriali i filmów więc powiedzmy, że nie zmarnowałam tego czasu do reszty ;)

W piątek odebrałam kolejną paczkę z Rossmanna i dzisiaj pokażę Wam jej zawartość. 
Przy wyborze zestawu miałam mały problem i nie do końca byłam zadowolona z ich zawartości. Podczas otwierania paczki powiem szczerze, że się ucieszyłam. Każdy z produktów mi się przyda i po pierwszych testach jestem bardzo zadowolona. 

Tym razem nie podam Wam większości cen, ponieważ na stronie Rossmanna jeszcze nie wszystkie są znane. Produkty wejdą do sklepów na przełomie maja i czerwca. Gdy poznam już ceny postaram się uzupełnić ten wpis. 

1. Woda perfumowana Christina Aguilera 50 ml - wiadomo co zdecydowało, że wybrałam ten zestaw, a nie inny. Oczywiście perfumy ;) Zapach wybierałam w ciemno, ale muszę powiedzieć, że bardzo bardzo mi się podoba. Jestem dużo bardziej zadowolona niż z poprzedniego zestawu w którym znalazłam perfumy Mexxa. 
2. Lactima Duo Forte terapeutyczny płyn do higieny intymnej 300 ml |Lirene| (11,59 zł) - produkt posiada pompkę co bardzo ułatwia użytkowanie. Znalazłam już idealny płyn tego typu, ale może niedługo zrobię Wam małe porównanie i zobaczymy jak Lirene wypadnie przy Białym Jeleniu ;)
3. Żel do mycia ciała i szampon 2w1 125 ml |Babydream med| - szkoda, że jest taki malutki, ale również posiada pompkę za co dostaje ogromny plus. Lubię produkty Babydream i wiem, że jak nie spisze się u mnie to Dominik pomoże mi go przetestować ;)
4. Odżywczy koktail-balsam do ciała Nutri Love 200 ml |Kolastyna| - mimo, że mam jeszcze w zapasach 2 balsamy, ten na okres wiosna/lato powinien być idealny. Pachnie bardzo ładnie i dzisiaj wieczorem zabieram się za jego testowanie.
5. Płyn micelarny duo-hialuronowy 200 ml |Yoskine| (26,99 zł) - poza perfumami ten płyn ciekawił mnie najbardziej. Obecnie jestem po 3 użyciach i jak na razie jestem bardzo zadowolona.
6. Antyperspirant w sprayu Fresh Flower 150 ml |Nivea| - antyperspiranty to chyba najczęściej pojawiające się produkty w paczkach. (Poza kremami do rąk i produktami do włosów).
7. Łagodna oliwka w sprayu z aloesem 200 ml |Johnson's baby| - do tego produktu chyba byłam najmniej przekonana, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Oliwka nie jest taka tłusta jak się spodziewałam, że będzie, pachnie całkiem przyjemnie i ma bardzo wygodne opakowanie.
8. Baton mleczny z ziarnami zbóż 27 g |Wedel| (1,29 zł) - mała przekąska, czeka na chwile słabości ;D  


Napiszę Wam jeszcze co innego i równie interesującego było w innych zestawach i jakich nowości możecie się wkrótce spodziewać na półkach w Rossmannie ;)
- kilka nowości do włosów z firmy Aussie: suchy szampon, lakier, spray i pianka
- nowy zapach C-thru  
- maskara Rimmel Wonderfull Wake Me Up 
- nowe pomadki do ust z Bourjois
- maska-krem do rąk 8w1 z Eveline
- puder/róż w jednym z Bell
- nowy szampon i odżywka do włosów z Isany

Ok, na dzisiaj to tyle, zabieram się za testowanie ;) Miłego dnia! 

poniedziałek, 23 marca 2015

Baby blue nails - Mary Kay Blue Lotus.

Ostatnio sporo przeciwności losu staje mi na drodze i znowu ciężko jest u mnie z systematycznym dodawaniem postów. 
Już drugi raz w tym miesiącu jesteśmy chorzy z Dominikiem i nie wiem nawet który raz od początku roku. Ciężko u nas z odpornością ostatnio ;/ 
Poza tym ponad tydzień w moim domu był remont i dosłownie wszystko było wywrócone do góry nogami, także warunki nie sprzyjały do przygotowania nowego wpisu. 
W tym miesiącu również długo zwlekałam z napisaniem recenzji kosmetyków z Programu Nowości, obudziłam się kilka dni przed ostatecznym terminem i w dwa dni musiałam napisać 13 recenzji. Także marzec mi chyba nie sprzyja, ale na szczęście już powoli się kończy ;)

Weekend był już spokojniejszy dlatego dzisiaj pełna energii i nowych sił do działania przychodzę z postem paznokciowym ;) Wiem, że ostatni wpis na blogu również był na temat paznokci, ale tak się jakoś złożyło.

Postanowiłam również coś zmienić w postach tego typu. Zazwyczaj pokazuję swój manicure i tak na prawdę mało co piszę na temat lakierów, których użyłam. Postanowiłam od dzisiaj pisać coś więcej na ich temat, bo może dla kogoś będzie to pomocne ;)

Dawno nie używałam niebieskich lakierów, tak więc ze względu na wiosnę postanowiłam w końcu to zmienić. Wybór padł na piękny pastelowy odcień, w którym jestem zakochana. Moim zdaniem będzie idealny na okres wiosna/lato, ponieważ pastele nadal będą w modzie ;) Jest to lakier Mary Kay w odcieniu Blue Lotus


Jeśli chodzi o sprawy techniczne to jest to lakier Mary Kay i kosztuje około 40 zł za 7,5 ml. Nie wiem czy nadal jest dostępny w sprzedaży, ponieważ nie mam do czynienia na co dzień z tą marką i jest to ich jedyny produkt jaki posiadam. Lakier kupiłam kilka miesięcy temu na Allegro, nowy w oryginalnym opakowaniu i oczywiście za dużo niższą kwotę. 
Pędzelek jest cienki, ale wygodny w użytkowaniu. Lakier ma odpowiednią konsystencję, jest dobrze napigmentowwany i już jedna warstwa kryje bardzo dokładnie. Ja zawsze nakładam dwie warstwy, tak również było w tym przypadku. Jeśli chodzi o wysychanie lakieru to raczej jest przeciętne, nie schnie ani szybko ani bardzo długo.  


Jako top coat użyłam niezawodnego miracle gel od Sally Hansen. Powiem Wam, że gdyby nie dobry top coat, paznokcie nie wyglądałyby tak jak na zdjęciach... Niestety lakier Mary Kay bardzo, ale to bardzo bąbelkuje!! Paznokcie wyglądały nieestetycznie i gdyby nie top nie zobaczylibyście ich dzisiaj. 
Malowanie przebiegało tak jak zawsze, nie wstrząsałam buteleczką przed aplikacją, nie nakładałam zbyt grubych warstw lakieru, nie malowałam kolejnej warstwy gdy pierwsza jeszcze całkiem nie wyschła itd. Sally Hansen uratował całą sprawę, na zdjęciach tego nie widać, ale na żywo niestety lakier nie wygląda do końca tak gładko i nieskazitelnie, jego powierzchnia jest delikatnie pofalowana. 

Sam kolor lakieru bardzo mi się podoba, ale niestety jego aplikacja nie jest już taka przyjemna. Użyłam go dopiero drugi raz i dobrze pamiętam, że za pierwszym razem było tak samo. Lakier nie jest przeterminowany i w buteleczce wydaje się być idealny, nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje.

Blue Lotus polecam Wam za jego idealny baby blue kolor, ale jak widać zdecydowanie bardziej opłaca się zainwestować w top coat Sally Hansen bo już kolejny raz uratował mnie z paznokciowej opresji ;)

Lubicie niebieskie lakiery, czy tej wiosny postawicie na inny kolor pazurków? ;-) 
Dajcie mi również znać czy macie jakieś lakiery marki Mary Kay i czy u Was spisują się lepiej niż u mnie.  

środa, 11 marca 2015

Fioletowe serduszko ;)

Dzisiaj będzie krótko i na temat. Pokażę Wam mój biało-fioletowy manicure, wykonany lakierami Avonu. Bardzo lubię lakiery tej marki, u mnie spisują się całkiem nieźle. Cały czas powiększam swoją kolekcję i już planuję zakup kolejnych odcieni.
Jako baza posłużyła mi witaminowa odżywka z KillyS, która zawiodła mnie swoim składem. Co z tego, że nie ma formaldehydu w składzie, jak ma alcohol i alcohol denat i tak właśnie śmierdzi ;/ Jak top coat oczywiście wybrałam miracle gel z Sally Hansen. 
Serduszko nie jest idealne, ale moim zdaniem dodaje mu to charakteru i powiedzmy, że takie miało być ;D


Jak Wam sie podoba? ;)

poniedziałek, 9 marca 2015

TOP 3 | Najlepsze filmy obejrzane w lutym.

W ubiegłym miesiącu przybliżyłam Wam 6 najlepszych filmów obejrzanych w styczniu, dzisiaj przyszła pora na filmy lutego. Wybrałam najlepszą 3, chociaż bez problemu znowu mogłabym Wam podać 6 tytułów.
W lutym obejrzałam 13 filmów, jakoś na więcej nie miałam ochoty i nie znalazłam nic ciekawego wartego uwagi. 
Skupiłam się na serialach, ale w marcu mam nadzieję, że pójdzie mi lepiej i będzie ich więcej ;)

Do mojej Top 3 mogłabym dopisać jeszcze filmy "Bogowie" i "Gra tajemnic", ponieważ są to prawdziwe historie - prawdziwych ludzi, które do dzisiaj wzbudzają wiele emocji i zainteresowania. Niewątpliwie są warte uwagi i wiem, że wielu z Was przypadły do gustu. Niestety mnie osobiście ekranizacje nie porwały na tyle, aby tu dzisiaj zagościć. Jestem dość wybredna i nie zawsze to co podoba się innym spodoba się i mi. 
Wybrałam natomiast 3 filmy, które w jakiś sposób utkwiły mi w pamięci i które chcę Wam szczerze polecić. 




RESPIRE - na pierwszym miejscu znalazł się film, który oglądałam z ogromnym zainteresowaniem i który wywarł na mnie największe wrażenie ze względu na opowiedzianą w nim historię. Uwielbiam filmy, które mają swój niepowtarzalny klimat i przy których czuję, że należę do tego świata, a nie że siedzę obok i patrzę na wszystko z góry.
Film opowiada o maturzystce Charlie, która zaprzyjaźnia się z nową dziewczyną z klasy i z którą zaczyna ją łączyć dziwna relacja. Pod jej wpływem dziewczyna się zmienia i zachowuje się inaczej niż zwykle. Nie jest już szarą myszką, a bardziej otwartą i rozrywkową osobą. Niestety ich relacja z czasem również się zmienia i zaczyna być coraz bardziej dziwna i niezrozumiała nawet dla ich samych.
Zakończenie filmu może być zaskakujące, ale dla mnie jest dosyć zrozumiałe, o ile mogę tak w ogóle powiedzieć. Co tu dużo mówić, musicie koniecznie go zobaczyć, bo jestem ciekawa czy lubicie takie filmy czy też nie.

LOVE ROSIE - film na pewno większości z Was znany, ponieważ jakiś czas temu było o nim głośno ;) Trochę specyficznie do niego podeszłam i spodziewałam się innej historii, ale mile się zaskoczyłam. 
Film opowiada o Rosie i Alexie, którzy są przyjaciółmi od dziecka i których łączy niesamowita więź. Gdy wkraczają w dorosłe życie ich drogi się rozchodzą, dziewczyna zostaje w rodzinnym mieście, a chłopak wyjeżdża do Dublina na studia. Mimo odległości ich przyjaźń nie umiera, a oni nadal nie potrafią bez siebie żyć. Czy ich drogi znowu się zejdą, czy jednak nie ma sensu się w to dalej angażować? 
Film pokazuje jak ważna jest w życiu przyjaźń, miłość, wsparcie drugiej osoby i to, że niektórych uczuć nie da się w sobie zwalczyć nawet za wszelką cenę ;)
Uwielbiam Lily Collins i uważam, że pasuje idealnie do tej roli, jest urocza i bardzo dziewczęca. Film jest skierowany raczej do kobiet, ale może na romantyczny wieczór z chłopakiem również się sprawdzi ;)

SNAJPER - ostatni dzisiaj film i niewątpliwie inny niż dwa poprzednie. Opowiada historię opartą na faktach, dotyczącą amerykańskiego snajpera, który bierze udział w wojnie w Iraku. Poza tym, że jest najlepszym strzelcem w dziejach armii, jest także ojcem i mężem. Każdy z nas "wie" jakie ogromne piętno zostawia w człowieku wojna. Taka osoba zmienia się psychicznie i nie zawsze jest w stanie poradzić sobie z tym co przeszła i odnaleźć się w normalnym świecie. Mimo to Chris Kyle zaskakuje nas swoją dojrzałością, poświęceniem i oddaniem rodzinie i wojsku. Pomaga także innym weteranom wojennym uporać się z rzeczywistością. Czy jego historia kończy się dobrze musicie się sami przekonać, ale warto dla takich filmów poświęcić swój wolny czas. 
Film otrzymał Oscara za najlepszy montaż dźwięku, ale miał również nominację w 5 innych kategoriach. No i główna rola - Bradley Cooper, także wiecie same <3

Pod wpływem filmu "Respire" mam ochotę zrobić dla Was osobny post z filmami podobnego typu jak ten. Czyli mniej znanymi, bez znanych gwiazd i celebrytów, ale także bardziej klimatycznymi i sensownymi :) Jeśli jesteście zainteresowane taką tematyką dajcie mi koniecznie znać!

Polećcie mi również Wasze ostatnie filmowe odkrycia, jestem ich niesamowicie ciekawa! ;)

Wszystkie zdjęcia pochodzą z portalu Filmweb. 

piątek, 6 marca 2015

Nowości kosmetyczne lutego ;)

Ostatnio pojawił się projekt denko, więc teraz pora na nowości ;)
Starałam się nie przesadzić z zakupami, ale oczywiście nie obyło się bez kilku zachcianek :)
Większość moich nowości widzieliście już na Instagramie, zresztą jak zawsze ;)

Odkąd dowiedziałam się że na rynek weszły nowe rodzaje masek z Kallosa - Blueberry i Cherry, wiedziałam, że wcześniej lub później się na nie skuszę. Stacjonarnie ich nie znalazłam, chociaż szczerze mówiąc nawet nie szukałam. W większości drogerii internetowych pojawiła się już maska Blueberry, ale Cherry jeszcze nie. Dlatego swoje zamówienie zrobiłam na Allegro, aby nie płacić 2 razy za przesyłkę. 
Jak już wspomniałam na Instagramie, jedna maska Cherry trafi do którejś z Was, ponieważ planuję w niedalekiej przyszłości zrobić rozdanie ;)
Skusiłam się jeszcze na gumki-sprężynki Invisibobble, ponieważ jedną już mam i jestem nawet zadowolona ;)

Na Instagramie wspominałam Wam już, że dostałam dwie 10 ml próbki kremów do rąk L'Occitane - waniliowy i różany. Od dawna chciałam wypróbować kremy do rąk tej marki, ale jednak zawsze w ostateczności wolałam te 30 zł przeznaczyć na coś innego. 
Dlatego gdy pojawiła się szansa na wypróbowanie dwóch kremów za darmo oczywiście skorzystałam ;) O ile się nie mylę akcja nadal jest aktualna, zapraszam Was TUTAJ i na facebook L'Occitane po więcej informacji ;)
Od mojej przyszłej teściowej dostałam biedronkowe jajeczko o zapachu zielonego jabłka, o których na pewno każda z Was słyszała ;) Pachnie pięknie, ale działanie ma średnie, w sumie tego się spodziewałam ;)
Do testowania otrzymałam krem BB Pure Activ z Garniera. Postaram się przygotować dla Was jego recenzję i pokazać jak prezentuje się na twarzy ;)

Skończył mi się mój ukochany płyn micelarny z Garniera, więc postanowiłam wypróbować coś nowego, tym razem wybrałam płyn micelarny 3w1 z owsem z Green Pharmacy. Jak na razie jestem zadowolona z jego działania ;) 
Będąc w Krakowie postanowiłam kupić szampon ułatwiający rozczesywanie z Babydream. Niestety w mniejszych Rossmannach jest on niedostępny, dlatego nie mogłam się oprzeć pokusie, że go w końcu znalazłam i przejść obok niego obojętnie.
Kupiłam po raz kolejny micelarny żel nawilżający z Bebeauty, póki co nie znalazłam lepszego żelu do mycia twarzy. Opakowanie jest pogniecione ponieważ całą jego zawartość przelałam do buteleczki z pompką po żelu z Ziaji. Jednak takie opakowanie jest wygodniejsze w użyciu ;)

Zamówienie z Avonu również już widzieliście, skusiłam się na 4 produkty. 
Pierwszy z nich to nowy tusz Winged Out, który polubiłam od pierwszego użycia. Uwielbiam silikonowe szczoteczki, dlatego jestem z niego zadowolona. Świetnie rozczesuje i wydłuża rzęsy, daje bardzo naturalny efekt. 
Kupiłam także nowy kremowy korektor, który póki co średnio się spisuje, ale muszę nad nim popracować i trochę dłużej testować zanim wydam ostateczną ocenę.  
Kryształki do paznokci były w sumie małą zachcianką, ale może kiedyś się przydadzą.

Ostatnim zakupem był zestaw 4 pierścionków. Kupiłam je dlatego, że w sumie nie mam żadnych pierścionków, a czasami się jednak przydają. Noszę bardzo rzadko biżuterię, ogólnie nie przepadam za nią, ale może w końcu się przekonam i coś się zmieni w tym kierunku. 

Jeszcze zbliżenie na szczoteczkę ;)

Tak więc prezentują się moje zakupy z ostatnich tygodni. Dajcie znać co Was zaciekawiło najbardziej i jak ostatnio u Was z zakupami ;)

środa, 4 marca 2015

Projekt denko - luty | minirecenzje zużytych produktów.

Luty już za nami i mimo, że był to najkrótszy miesiąc w roku moje zużycia kosmetyczne wcale nie są takie małe ;) 
Jeśli jesteście ciekawe jakie kosmetyki wykończyłam w ostatnich tygodniach i jakie mam zdanie na ich temat, zapraszam dalej ;)

Zużyłam dość dużo produktów do włosów i twarzy, zazwyczaj w denku dominowały kosmetyki do ciała tym razem są lekko z tyłu. No i wykończyłam sporo swoich ulubieńców, co już nie do końca mnie cieszy ;|

 WŁOSY:
Keratynowa maska |Kallos|ULUBIENIEC poprzedniego roku. Była to moja 2 maska w litrowej pojemności tej marki. Wcześniej miałam wersję Latte, obecnie testuję odlewkę maski Milk, a w zapasach mam wersję Color (dzięki Izie ;*), a już niedługo trafią do mnie kolejne 2, także będę miała małe porównanie ;) Mimo to uważam, że maska jest świetna, tania i bardzo wydajna, także każdemu polecam. Kupię ponownie, ale jak na razie wersje, których jeszcze nie miałam ;)

Szampon do włosów osłabionych i zniszczonych z rumiankiem lekarskim |Green Pharmacy| RECENZJA, jak dla mnie straszny bubel, kompletnie się nie spisał. Nie kupię ponownie

Olejki orientalne macadamia i ylang-ylang, odżywienie włosów |Marion| - używałam do końcówek włosów po myciu, niestety nie do końca spełnił moje oczekiwania. Niby olejek był ok, ale moim zdaniem za słabo chronił moje włosy, podczas jego stosowania zauważyłam, że się bardziej przesuszyły i zniszczyły. Zdecydowanie bardziej wolę serum z Green Pharmacy, dlatego nie wiem czy kupię ponownie

Oliwka dla dzieci |Babydream| - również ULUBIENIEC ubiegłego roku, było to moje chyba 3 opakowanie, oliwkę stosowałam oczywiście na włosy. Z pewnością kupię ponownie.  

Intensywnie regenerująca maseczka, keratyna+jedwab |Biovax| - bardzo przyjemna maseczka, pojemność całkiem wydajna, zapach i działanie również zadowalające. Nawilżała i wygładzała moje włosy, nie sprawiała, że się nadmiernie puszyły, lub były obciążone. Nie mam się do czego przyczepić. Żałuję, że nie zrobiłam dla Was osobnej recenzji, ale przy następnej maseczce nie popełnię już tego błędu ;) Kupię ponownie, ale raczej wypróbuję inne wersje. 

Serum wzmacniające z witaminą A+E |Biovax| - serum było dołączone do maseczki razem z foliowym czepkiem. Użyłam je podczas jednego z ostatnich razy z wyżej wymienioną maseczką i w sumie nie za wiele mogę o nim powiedzieć. Serum było białe, dość rzadkie i ładnie pachniało. 

Suchy szampon wersja Wild |Batiste| - kolejny i jeszcze nie ostatni ULUBIENIEC odkryty w poprzednim roku. Wersja Wild nie do końca przypadła mi do gustu, zapach Blush bardziej mi się podobał. Mimo, to szampon oczywiście świetnie działał, a to najważniejsze. Mam już kolejne opakowanie w użyciu ;) 

TWARZ:
Płyn micelarny 3w1 |Garnier| - totalny ULUBIENIEC i najlepszy płyn micelarny jaki do tej pory używałam. Lubię w nim dosłownie wszystko. Z pewnością kupię ponownie

Żel myjący normalizujący na dzień i na noc, liście manuka |Ziaja| - pokazywałam Wam ten produkt w zakupach poprzedniego miesiąca, więc jak widzicie nie był za bardzo wydajny. Szybko się skończył i do tego zauważyłam, że trochę wysuszył moją skórę. Niestety spodziewałam się czegoś lepszego. Nie wiem czy kupię go ponownie, na razie wróciłam do swojego ulubieńca w tej kategorii.   

Żel głęboko oczyszczający, czysta skóra |Garnier| - polubiłam ten żel za uczucie chłodu jaki pozostawiał na skórze. Dodatkowo ładnie oczyszczał i odświeżał twarz. Nie używałam go na co dzień, bo bałam się że przesuszy mi skórę. Raz na kilka dni, szczególnie gdy mieliśmy jeszcze upały na zewnątrz był idealny. Myślę, że jeszcze kiedyś kupię go ponownie.  

Oliwkowa woda tonizująca z witaminą C, liście zielonej oliwki |Ziaja|RECENZJA, uwielbiałam tą wodę dosłownie za wszystko. Spisywała się u mnie dużo lepiej, niż obecnie używany tonik z serii liście manuka. Z pewnością kupię ją ponownie

Koloryzująco- nawilżający krem na dzień |Avon| - było to moje 2 opakowanie tego kremu i kiedyś bardzo go lubiłam, pojawił się nawet w ulubieńcach miesiąca około rok temu. Obecnie staram się całkowicie odejść od produktów do twarzy i włosów tej marki, także raczej nie kupię go ponownie

Maść ochronna z witaminą A - znana i polecana przez większość dziewczyn maść. Używałam jej do twarzy, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach, czyli wtedy kiedy moja skóra była bardzo przesuszona. Maść świetnie nawilża, ale jest bardzo tłusta więc stosowałam ją tylko na noc. 2-3 razy użyłam jej również do stóp i tu również spisała się na medal. Kupię ponownie, warto mieć ją pod ręką, gdy nasza skóra potrzebuje szybkiej odnowy i regeneracji.

CIAŁO:
Kremowy żel pod prysznic Vitamin Touch |Bebeauty| - doszły mnie słuchy, że ta wersja żelu jest podobna do żeli pod prysznic z Nivea. Skuszona dobrą opinią postanowiłam go wypróbować, jednak bardzo się rozczarowałam. Może i żel ma fajną kremową konsystencję, oraz dobrze się pieni, jednak zapach jest jak dla mnie totalnie okropny. Byłam pewna, że będzie delikatny i mi się spodoba, jednak był przeraźliwie mocny i aż drażniący. Bardzo się cieszę, że już go nie mam i na pewno nie kupię go ponownie, bo jego używanie było dla mnie katorgą. 

Żel pod prysznic morela i truskawka |Palmolive| - OMG co za zapach! Zakochałam się w nim po uszy i piękniej pachnącego żelu chyba jeszcze nie miałam. Pachnie słodko, owocowo i cudownie ;) Do tego żel świetnie się pienił, miał odpowiednią konsystencję i używanie go to była czysta przyjemność. Jak tylko znajdę tą wersję zapachową w większej pojemności z pewnością go kupię ;)

Antyperspirant |Avon| - okropny BUBEL, paskudnie wysuszył i podrażnił moją skórę pod pachami i prawie w ogóle jej nie chronił przed potem. Nie kupię ponownie

Odżywczy krem do rąk |Le Petit Marseillais| - na prawdę świetny krem, który szybko się wchłaniał, dobrze nawilżał dłonie, nie pozostawiał tłustej warstwy i przyjemnie, pudrowo pachniał. Kupię go ponownie, a większą moją recenzję znajdziecie TUTAJ.

Szarlotkowe masło do ciała Sweet Seret |Farmona| - dostałam je w zestawie z żelem pod prysznic i kremem do rąk do mojego chłopaka jeszcze w grudniu. Służyło mi dzielnie przez około 2 miesiące i lubiłam go używać. Masło pachniało wybornie, uwielbiam zapach świeżej jeszcze ciepłej szarlotki i tak właśnie pachniało. Było gęste, wydajne i całkiem nieźle nawilżało moją skórę. Dodatkowo nie ma parafiny w składzie, co zasługuje na plus. Kupię ponownie, ale jestem również ciekawa innych wersji zapachowych ;)

Ok, trochę mi zeszło z opisaniem tych wszystkich produktów, więc już stąd uciekam ;)
Dajcie znać jak Wam poszło w ostatnim miesiącu z denkowaniem ;-) 

poniedziałek, 2 marca 2015

Ulubione mocno nawilżające kremy - Babydream, Physiogel.

Choroba nadal nie odpuszcza, leżę w łóżku, kicham, smarkam, kaszlę i piszę dla Was szybkiego posta w otoczeniu chusteczek i ciepłej herbaty. Pogoda za oknem również nie nastraja optymistycznie, wychodzę z domu tylko wtedy gdy muszę. Oby z dnia na dzień było lepiej...

Zawsze mam problem z dobraniem dla siebie odpowiedniego nawilżającego kremu. Jedne są za słabe w działaniu, inne mnie zapychają, a jeszcze inne się nie wchłaniają i zostawiają tłustą warstwę na skórze. Moja cera jest mieszana w kierunku do suchej i potrzebuje mocnego nawilżenia nie tylko nocą, ale również w ciągu dnia. Ostatnio trafiłam na 2 świetne kremy, które wreszcie spełniają moje oczekiwania i chce się dzisiaj z Wami nimi podzielić ;)
Pierwszy z nich to krem Babydream dla dzieci, który chroni przed wiatrem i zimnem. Drugi intensywny krem Physiogel do skóry bardzo suchej i wrażliwej
Obydwa kremy różnią się między sobą między innymi konsystencją, poziomem nawilżenia, ale również ceną.
Krem Babydream kupiłam w Rossmannie w promocji za 4 zł, jego regularna cena to 5 zł. Physiogel otrzymałam do testów z Wizażu, ale jego cena z tego co się orientuję waha się w granicy 40-50 zł. Na pewno dostaniecie go w aptekach, nie wiem jak z obecnością w drogeriach. 
Różnią się również pojemnością, B-75 ml / P-100ml, czyli dość sporo, jak na krem do twarzy. Mają wygodne opakowania; miękka tubka odpowiada mi bardziej niż słoiczek, w którym trzeba grzebać palcami.

Obydwa kremy są białego koloru, jeśli chodzi o konsystencję to Babydream jest gęstszy i bardziej tłusty, a Physiogel lekki i łatwiejszy w aplikacji.  
Przez to że pierwszy z kremów jest tłusty używam go zazwyczaj na noc, chyba że nie wychodzę z domu i mogę sobie pozwolić na świecenie wtedy stosuję go również w ciągu dnia. Mimo, że jego konsystencja jest solidna nie zapchał mnie i nie spowodował wysypu niedoskonałości. Świetnie i dogłębnie nawilża moją ostatnio bardzo przesuszoną skórę, koi podrażnienia i nadaje miękkości. Nie używam go pod makijaż, bo tego typu kremy jako nawilżająca baza się u mnie nie sprawdzają. Bałabym się że będę się świecić jak żarówka i cały makijaż spłynie mi z twarzy. 
Drugi z kremów natomiast świetnie się sprawdza pod makijaż. Nie jest ciężki, ani tłusty, a producent zaleca go stosować 2 razy dziennie. Na początku testowania używałam go 2 razy dziennie i już po kilku dniach zauważyłam znaczną poprawę w nawilżeniu swojej skóry. Zniknęły suche skórki, cera przestała być ściągnięta i przesuszona. Stała się delikatniejsza i milsza w dotyku. Krem jest hipoalergiczny, nie posiada barwników, ani konserwantów. Szybko się wchłania, długotrwale nawilża, łagodzi podrażnienia, nie powoduje powstawania niedoskonałości.
Obecnie stosuję kremy naprzemiennie, zależnie od tego w jakim stanie i nastroju jest moja skóra ;) Krem Babydream świetnie się sprawdza również u mojego synka, a w wyjątkowych sytuacjach jest ukojeniem także dla moich dłoni.
Kremy różnią się między sobą również zapachem. Pierwszy z nich ma typową dla swojej marki pudrową, dziecięcą i jak dla mnie przyjemną woń. Drugi natomiast jest bezzapachowy, co mi absolutnie nie przeszkadza. Do twarzy wolę nawet stosować bezzapachowe produkty, niż takie, które by mi zapachem nie odpowiadały, lub tylko nie potrzebnie mnie drażniły.
Na plus jest również wydajność kremów, ponieważ wystarczy odrobina, aby dokładnie pokryć i nawilżyć naszą cerę. 

Co zapewnia i obiecuje producent:
Składy prezentują się następująco:
W kremie dla dzieci znajdziemy miedzy innymi: wosk pszczeli, olej z awokado, pantenol, rumianek, olej słonecznikowy, oleje roślinne i olej palmowy. Skład jest bardzo dobry, ale jest to krem przeznaczony dla dzieci, więc inaczej być nie mogło i nie powinno.
Tutaj mamy: oleje roślinne, nasycone kwasy tłuszczowe.  


Mogę Wam szczerze polecić obydwa kremy. Jeśli zmagacie się z przesuszoną skórą i potrzebujecie mocnego nawilżenia szczególnie nocą proponuję krem Babydream. Jeśli się u Was nie sprawdzi to zawsze możecie go wykorzystać do rąk, lub stóp. Jeśli szukacie kremu na dzień i na noc i jesteście gotowe wydać więcej niż 5 zł polecam krem Physiogel. Ma duża pojemność, do tego jest bardzo wydajny i wystarczy Wam na długo, więc nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto ;)
Obydwa kremy mają dobrą opinię na Wizażu, więc polecam się zapoznać z komentarzami innych dziewczyn jeśli nadal nie jesteście przekonane ;) Ja już przekazałam Wam chyba wszystko co planowałam na temat tych kremów ;)

Dajcie znać czy znacie powyższe kremy, lub czy skusicie się na któryś z nich ;)
Ja uciekam dalej się kurować, życzcie mi zdrówka ;*